"Jezus przyszedł" Tomasza Mana w reżyserii autora w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Artur Duda w Teatrze.
Autor i zarazem reżyser konsekwentnie realizuje pomysł na spektakl, w którym mówiące postaci zderzają się z na ogół milczącym Wokalistą grającym na gitarze elektrycznej. Nie ma chyba nic bardziej niesmacznego niż widok starzejącego się rockmana, który znienacka ogłasza całemu światu swoje nawrócenie. Zdrowie utopił w morzu wódki, fani odpłynęli w siną dal, podobnie jak partnerki, a organizm wysyła jasne sygnały śmiertelności, które budzą lęk - i oto nagle nasz sybaryta-erotoman-celebryta przemawia do tłumu z faryzejskim uśmiechem: "Jezus przyszedł". Mniejsza o nazwiska tej całej rzeszy "nawróconych" medialnie w świecie rzeczywistym. Przypominają jak jeden mąż Don Juana w kreacji Andrzeja Seweryna ze spektaklu Teatru Telewizji wyreżyserowanego lata temu przez Leszka Wosiewicza. Don Juan-Seweryn wychodził tam z mroków zrujnowanej hali fabrycznej w pełne słońce i rozdawał swoje rzeczy biednym. W tle brzmiała podniosła pieśń sacro po