Ludzie, miejcie litość, przecież przeszkadzacie - zaklinała publiczność fotografów w czasie "Jeziora łabędziego" w płockiej Orlen Arenie. A fotografowie, niewzruszeni, jak na trzy, cztery - kiedy tancerze wykonywali imponujące skoki - naciskali spusty migawek. Trzaskało jak niezamknięte okna w czasie huraganu - pisze Milena Orłowska w Gazecie Wyborczej - Płock.
Zapowiadało się naprawdę duże wydarzenie - Russian National Ballet i arcydzieło: "Jezioro łabędzie" Piotra Czajkowskiego. Bilety nie były tanie - kosztowały od 60 do 110 zł - jednak któż nie chciałby zobaczyć na żywo rosyjskich tancerzy w najsłynniejszym balecie świata. W niedzielę płocka hala nie była więc może wypełniona po brzegi, ale spektakl przyszło obejrzeć naprawdę sporo osób. Wszystkie pięknie ubrane, uczesane, nastawione na spotkanie z kulturą przez duże K. W poniedziałek okazało się, że Płock odebrał balet z mieszanymi uczuciami. Nikt nie miał zastrzeżeń do kunsztu tancerzy, na forach pojawiły się jednak głosy rozczarowania. Chodziło o to, że Orlen Arena to nie miejsce na tego typu wydarzenia, że w hali sportowej nie ma magii i elegancji, którą poczuć można tylko w prawdziwym teatrze, w końcu, że muzyka szła z taśmy, nie było żywej orkiestry, tylko dźwięki z płyty. Ale największy problem był z... fotografami.