Jeśli ktoś uważnie przyglądał się plakatom na warszawskich słupach ogłoszeniowych - wie. Nie wtajemniczonym zaś wyjaśnię, że "Jeździec burzy" to tytuł widowiska muzycznego wystawianego na scenie stołecznego Teatru Rampa. Musicalu, którego centralną postacią jest, jak łatwo się domyślić, Jim Morrison. Zresztą nie trzeba się nawet domyślać, bo wprost mówi o tym podtytuł tej sztuki. Spektaklu nie widziałem i to stanowi pewien problem. Bo recenzowany album stanowi tego spektaklu dopełnienie. Albo pamiątkę dla tych, którzy byli i widzieli. Na płycie znalazły się głównie teksty mówione. Monologi wygłaszane przez bohaterów lub fragmenty dialogów. Zbyt urywane, by tworzyć jakąś zwartą historię. Koncepcja była chyba taka, aby przedstawić w ten sposób pojawiające się w sztuce postaci. Tę specyficzną mozaikę uzupełnia muzyka The Doors. Ledwie pięć kompozycji, co trochę dziwi, zważywszy fakt, iż niby obcujemy ze "ścieżką dźwiękową
Tytuł oryginalny
Jeździec burzy. Płyta raczej tylko dla wtajemniczonych
Źródło:
Materiał nadesłany
"Tylko Rock" nr 1