- Wpadłem na ten pomysł wraz z Ritą Gombrowicz. Po raz pierwszy czytałem "Dzienniki" w Radomiu, i pierwsze spektakle to była rzeczywiście lektura, a potem sobie pomyślałem, że nie muszę czytać siedząc i wstałem, a jak już wstałem, to zacząłem się przechadzać po scenie - mówi ANDRZEJ SEWERYN.
Wczoraj [11 stycznia] na deskach Bałtyckiego Teatru Dramatycznego mogliśmy podziwiać Andrzeja Seweryna [na zdjęciu] czytającego "Dzienniki" Gombrowicza. Artysta powraca do Polski, by, jak sam mówi, "zwiedzić i poznać swój kraj". Katarzyna Łukasik: - Mówi się, że dobry aktor świetnie zinterpretuje nawet książkę telefoniczną. A jak interpretuje się wielkie Gombrowiczowskie dzieło? Andrzej Seweryn: - Przede wszystkim interpretując nie wolno myśleć o sobie. Panuje przekonanie, że aktorzy, aby grać, muszą zrozumieć tekst. A przecież nadludzkim wysiłkiem byłoby zrozumienie Gombrowicza. Może więc zamiast rozumieć, lepiej czytać logicznie? Bo widz może zrozumieć tekst lepiej niż aktor, który służy tylko przekazaniu tego, co autor napisał. Nie narzucam swoich wizji, robię tak, jak zostało napisane, i staram się, by nie było nudno. Poza tym szukam tego, co autor chciał wyrazić, a nie wywlekam swoich problemów. - Kiedy wpadł pan na pomys