Mama niemal alkoholiczka. Nie, nie jest prostytutką, tyle że od czasu, gdy maż wyrzucił ją z domu (dziecko z innymi), żyje z własnych funduszów i z różnymi facetami. Fundusze są nędzne, dziecko jest córką, ma kilkanaście lat, niby chodzi do szkoły, niby próbuje gdzieś tam jakoś pracować... w ogóle brudno, brak ogrzewania, parszywe mieszkanko w parszywej dzielnicy, wątroba puchnie z byle okazji, cholerne życie. Mama odchodzi z osobnikiem, którego nabrała na małżeństwo (młodszy o dziesięć lat, jedno oko, forsa i własny dom, alkoholik) - córka zachodzi w ciąże z narzeczonym, narzeczony odpływa w dalekie kraje, bo to marynarz. W jej samotnej norze pojawia się młody chłopiec, chyba ją kocha, opiekuje się nią, mówią o nim, że to pederasta, studiuje malarstwo. Wraca mama, gdy kolejne małżeństwo diabli wzięli, przepędza platonicznego przyjaciela, króciutka sielanka na temat: matka, córka, przyszłe dziecko, nareszcie serca im się otworzyły
Tytuł oryginalny
Jeszcze raz "życie bez retuszu"
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Kulturalny nr 5