Podejrzewać należy, iż sztuka Różewicza w reżyserii Ryszarda Majora nie spodobałaby się w stolicy. Wskazują na to dość niedwuznacznie losy inscenizacji wrocławskiej, skarconej ostro z okazji Warszawskich Spotkań Teatralnych nie za takie czy inne rzeczywiste słabości, lecz ogólnie: za patos, za powagę, za celebrowanie nieistotnych rzekomo problemów itd. Słowem - a było to oskarżenie najcięższe - za brak poczucia humoru. Można więc obawiać się, że przedstawienie Majora - bardzo poważne, smutne i przejmujące - spotka podobny los. A więc los, który w tym przypadku byłby nie tylko niesprawiedliwy i wyjątkowo krzywdzący, ale po prostu - nieuzasadniony. Uznano Białe małżeństwo za farsę. Nikt już wprawdzie nie mówi o "cuchnącym kwiatuszku pornografii", ale wśród recenzentów pozostało przekonanie, że problematyka, jaką zajął się w tym dramacie Różewicz, jest mało istotna, wręcz błaha. Tyle że owszem, niesłychanie drastyczna. Tu pojaw
Tytuł oryginalny
Jeszcze raz "Białe małżeństwo"
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 11