"Czas Ewy" w chor. Pauliny Wycichowskiej w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu. Pisze Anna Królica w serwisie nowytaniec.pl.
Choreografka, tytułując swój spektakl Czas Ewy, bardzo ściśle wyznaczyła przestrzeń kulturową, odsyłając widzów do starotestamentowej Ewy; pierwszej kobiety, kochanki i matki. Zarazem pierwszej femme fatale - kusicielki. Jednak sam zgrabnie ułożony tytuł nie pomoże, jeśli na scenie nie pojawią się adekwatne działania. Spektakl Pauliny Wycichowskiej zrobiony jest z wielkim rozmachem, mimo że jest to prezentacja solowa. Na scenie jest mnóstwo rekwizytów, dochodzi do wielu zmian, ale przez to ginie sam przekaz. Niewątpliwie do atutów spektaklu należy aranżacja scenicznej "czasoprzestrzeni". Pierwszy obraz to jedna z mocniejszych scen całego przedstawienia. W interesująco zaprojektowanej przestrzeni, która przypomina bardziej wnętrze galerii, niż scenę teatralną, odczuwa się spokojną, podniosłą atmosferę - może przed wernisażem? (Premierze towarzyszyła wystawa grafiki Karoliny Stanieczek). Z boku, blisko proscenium wyeksponowano grafikę, chocia�