EN

26.10.2004 Wersja do druku

Jeszcze coś rozumiem

- Dawno nie miałem okazji słyszeć tak słuchającej widowni. Milczącej na dobrą sprawę przez godzinę dwadzieścia, bo tyle trwa przedstawienie. To bezapelacyjne zwycięstwo teatru, aktorów i realizatorów - mówi PIOTR FRONCZEWSKI o "Królu Edypie" w warszawskim Teatrze Ateneum.

Z Piotrem Fronczewskim rozmawia Beata Machowska-Kaczmarek Niektórzy mówią, że Król Edyp to dla pana jedna z najważniejszych ról, przynajmniej w ostatnim czasie... - Nie da się ukryć, że bardzo ważną chociażby z tej racji, że przypisana jest najwyższej literaturze dramatycznej, literaturze teatralnej i opowiada o rzeczach najważniejszych, najistotnieszych. Ale ocena nie należy do mnie. Podobno bał się pan tej roli.. - Tak, trochę się obawiałem. Pierwszy kontakt mieliśmy z przekładem Stanisława Dygata Doszliśmy do wniosku, że w tym brzmieniu jest on nie do wyartykułowania Powstał przekład doskonały autorstwa Marcina Sosnowskiego. A co było dla pana najważniejsze, najtrudniejsze w tym przedstawieniu... - "Król Edyp" nie należy, moim zdaniem, do zwykłej pozycji repertuarowej. Jest dla aktora i wyzwaniem i próbą zmierzenia się z czymś arcytrudnym i arcyważnym. I tym bardziej cieszę się, że przedstawienie zostało dobrze przyj

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jeszcze coś czuję

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wielkopolski nr 250/23-24.10.

Autor:

Beata Machowska-Kaczmarek

Data:

26.10.2004

Realizacje repertuarowe