Przed wejściem na widownię ścisk i gwar. Parada znakomitości ze świata polityki. Minister Lewandowski, prezydent miasta, kandydaci na posłów i senatorów niemal w komplecie. Dyrektor Korin tylko wita i wita. W holu teatru przedmioty, rekwizyty i aranżacje plastyczne mające wprowadzić nas w nastrój przedstawienia. Świergot ptaków i piękne ekologiczne domki dla ptactwa z wikliny. A na ścianach obrazy terapeutyczne pacjentów ze szpitala psychiatrycznego. Kiedy wreszcie docieramy na widownie aktorzy już są na scenie. Zastygły w bezruchu Wódz Bromden martwo patrzy przed siebie, Pułkownik Materson ćwiczy musztrę, pacjent Ellis robi jakieś potworne miny i grymasy. Jesteśmy teraz w głównej świetlicy szpitala psychiatrycznego. W tej małej, szczelnie odizolowanej od świata zewnętrznego wspólnocie terapeutycznej, która ma być w tym przedstawieniu modelem społeczeństwa w miniaturze. I projekcją dwóch jakże różnych metod i sposobó
Tytuł oryginalny
Jesteśmy w szpitalu wariatów...
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 213