- Dyrekcja teatru zaproponowała mi stypendium naukowe z bardzo miłą obligacją, że po skończeniu szkoły mam zapewniony dwuletni angaż, więc oczywiście jest to duże wyróżnienie, ale w pewnym sensie usypia aktora. Mnie pozbawiło presji starania się o inne progi - mówi URSZULA GRABOWSKA, aktorka Teatru Bagatela w Krakowie.
Reżyser Feliks Falk pisał scenariusz "Joanny" [na zdjęciu] z myślą o Pani, czy taka wiedza dodaje aktorowi skrzydeł, czy wręcz przeciwnie? - Oczywiście, że coś takiego dodaje skrzydeł, ale też zobowiązuje, żeby tego zaufania nie zawieść i oddać z nawiązką w jakimś sensie. Włożyć dwieście procent zaangażowania, talentu, możliwości. Było to też miłym zaskoczeniem, bo dlaczego ja, czym sobie na takie wyróżnienie zasłużyłam? Zdecydowała się Pani na ścięcie włosów na potrzeby roli. Były wątpliwości? - Rzeczywiście nie było łatwo, ale jest to coś, co odrasta. Na szczęście, nie była to zmiana trwała, ale absolutnie konieczna, dlatego nie - wątpliwości nie było. Bardziej bałam się i potem rzeczywiście okazało się, że ta rzeczywistość pofilmowa jest trudniejsza. Trzeba wrócić do domu, na przykład bardzo to odczuło moje dziecko, bo jego wyobraźnia, mimo, że zostało uprzedzone, że to nastąpi, nie sięgała tak daleko. Tak