- Jestem zmęczony teatrem, zwłaszcza dyrekcją. Ewentualnie może wykorzystam jakiś temat na kolejną reżyserię. Ale nie od razu. Muszę wziąć rok wolnego. To zajęcie potrafi wyssać wszystkie siły z człowieka. Dlatego postanowiłem wziąć wcześniejszą emeryturę i robić to, co chcę - mówi JERZY ZELNIK, aktor, były dyrektor Teatru Nowego w Łodzi.
Jerzy Zelnik rozmawia z nami o emeryturze, klątwie "Faraona" i recepcie na udany związek. W niedzielę w olsztyńskiej katedrze aktor będzie recytował fragmenty wypowiedzi Jana Pawła II o miłosierdziu i o Warmii. Czy prześladuje Pana klątwa "Faraona"? (debiutancka rolą Jerzego Zelnika był Ramzes XIII w filmie Jerzego Kawalerowicza "Faraon") - W pewnym sensie, bo człowiek będąc dzieckiem, zagrał jakąś rolę i to ciąży niczym klątwa właśnie. Potem całe życie jest powrotem do przeszłości, której mówiąc szczerze, nie lubię. Żyję planami na przyszłość, a przede wszystkim teraźniejszością. Przeszłość powinna być zamknięta w księgach. Ciągłe powroty są męczące. W jednym z wywiadów przeczytałam, że Jerzy Zelnik odchodzi na emeryturę. Aż nie chce mi się w to wierzyć... - Emerytura nie ma nic wspólnego ze starzeniem się. Jest to forma pobierania pieniędzy. Ci, co są na etacie, też biorą pieniądze. Ja zamiast na etacie bi