"Nie wszyscy widzowie wychodzili z teatru usatysfakcjonowani, niektórzy wręcz oburzeni. Chęć usatysfakcjonowania wszystkich jest jednak podejrzana".
Rozmowa z Wiktorem Rubinem [na zdjęciu], reżyserem spektaklu "Tramwaj zwany pożądaniem", który wystawia bydgoski Teatr Polski: Jakie wrażenia po spektaklu? - Jestem zadowolony z warunków, które stworzył mi bydgoski teatr, jestem zadowolony z aktorów, z publiczności, która żywo reagowała na to, co się działo na scenie. Oczywiście, nie wszyscy widzowie wychodzili z teatru usatysfakcjonowani, niektórzy wręcz oburzeni. Podejrzana jest chęć usatysfakcjonowania wszystkich. Zależało mi przede wszystkim, żeby wytworzyć w widzach swego rodzaju postawę krytyczną, żeby opowiedzieli się po którejś ze stron, żeby dostrzegli problem zasygnalizowany w przedstawieniu. Jaki to problem? - Pokazaliśmy dwie postawy życiowe, dwie filozofie: Blanche i Stanleya. Blanche pragnie wartości wyższych, szuka w życiu autentyczności. Stanley jest jej zdecydowanym przeciwieństwem (król popkultury) - to przede wszystkim postawa w której dominuje lans, która nie wie