"Spaghetti dla samotnego mężczyzny" BOGUSŁAWA LINDY to nie tylko przepisy - przeplatają się one ze wspomnieniami z dzieciństwa i z samotnych wypraw żeglarskich po mazurskich jeziorach.
Są tam też trujące barakudy i mrożąca krew w żyłach przygoda z sześciometrową płaszczką. Katarzyna Montgomery: - Pierwszego zwierza upolowałem, gdy miałem dwa, może trzy lata. Byłem u babci pod Chojnicami i tak długo celowałem kijkiem do indyka, aż go ubiłem, za co zostałem pokarany czerniną na occie z kluseczkami - tak zaczyna się Twoja książka o życiu i gotowaniu - "Spaghetti dla samotnego mężczyzny". Bogusław Linda: - To przerażający wstęp. To prawda. Ale moje życie nie było usłane różami. I do szkoły też miałem pod górkę. - Nie żartuj! Przecież nie polowałeś na tego indyka z głodu! - No nie i nie był to też przejaw inteligencji, bo wtedy raczej jeszcze jej nie posiadałem. To był chyba instynkt łowiecki. - Ten instynkt pozostał w Tobie aż do dziś. Co czujesz, kiedy jesz upolowane przez siebie zwierzę? - Satysfakcję po prostu. Lubię polować. W genach mężczyzna ma wpisane dwie funkcje: rolnika i łowcy. Ja