- Trudno jest zrobić karierę, jak się tu siedzi. Trzeba jeździć stale do Warszawy, i trzeba tam być. No, a mnie się już nie chce. Ale były momenty, że mogłem to zrobić. Miałem propozycje z Warszawy, Poznania, Łodzi. Dziś może inaczej bym na to spojrzał. Nie mam jednak kompleksów - mówi KAZIMIERZ CZAPLA, aktor bielskiego Teatu Polskiego.
Marek Mierzwiak: Jak pan patrzy na te sceniczne lata? Czuje się pan artystą spełnionym? - Myślę, że ktoś może pracować 2 lata i zrobić więcej w tym zawodzie niż ten kto pracuje 25, a nawet i 40 lat. Ba, ktoś może i za pół roku zrobić więcej. Nie do mnie należy ocena. Nie liczę ani lat, ani zagranych ról. Ale statystycy wyliczyli. Ma ich pan w swoim dorobku ponad 170. - No właśnie, ponad 170, ale może mi się ze dwie udały! Nie żartuję. I to jest dużo. Według mnie oczywiście. Jakie to były role, to nie powiem, zostawię je dla siebie. Niech się krytyka i widzowie domyślają, spekulują. Najważniejsze jest to, że pan przyszedł do mnie, chce ze mną porozmawiać. To już o czymś świadczy. Pan mnie zauważył, ktoś panu o mnie powiedział, a może pan sam na to wpadł, że jest taki facet, który przeżył w teatrze 35 lat, i może ma coś do powiedzenia. Obserwuję pana karierę od lat i muszę powiedzieć, że jest pan jak wino, z każdym rokiem