Zdaje się, że nastąpiła sytuacja przysłowiowa: reżyser miał koncepcję i tylko na koncepcji się oparł. Filip Bajon odczytał "Płatonowa" - jak pisze w programie - "poprzez pryzmat młodych gniewnych z lat pięćdziesiątych. Toż to młody Osborne, myślałem... młody Albee". Takie odczytanie zechciał zaprezentować. Istotnie, przy "Płatonowie" istnieje pewne niebezpieczeństwo. Jest to prolog do dramatycznej twórczości Czechowa, próba całego pisarskiego arsenału. Przekracza ponad dwukrotnie zwykłą objętość - brak kondensacji, prócz tego wszystkie cechy późniejszej twórczości Czechowa można tu znaleźć. Przy tym ta niegotowa forma - jak wszelkie takie niegotowe formy, szczególnie u wielkich mistrzów - mieni się wieloma odcieniami, wyzwalającymi przy lekturze różne skojarzenia. Może to być Osborne, można w Płatonowie, z jego taśmowo działającym erotycznym powodzeniem, samozniszczeniem i buntem, dopatrzyć się w
Tytuł oryginalny
Jest tylko potworny galimatias...
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5