Cóż to za genialne dzieło - "Wyzwolenie"! I ile w nim nowości artystycznych, prekursorstwa wobec mód i kierunków, które dopiero potem nastały w teatrze w Polsce i nie tylko w Polsce! Ten dramat Wyspiańskiego zachował w swej formie pełną świeżość, brzmi ze sceny bardzo nowocześnie, jakby pisany był w naszych czasach. Powtarzam - w swej formie, bo myślą tkwi korzeniami mocno w swojej epoce, co nie znaczy by wiele spraw tu poruszanych nie miało i dziś dla nas głębokiego znaczenia. "Wyzwolenie" artystycznie wyprzedzało swoje czasy, politycznie drażniło współczesnych. Nic dziwnego, że po prapremierze krakowskiej w roku 1903 padło wśród publiczności podeptane przez zachowawczych krytyków zarzucających mu - oczywiście! - niejasność formy i sarkających na ostrość satyry. Dziś forma "Wyzwolenia" nikogo nie przeraża, satyra złagodniała, bo jej przedmiot odsunął się w przeszłość, ale dramat nadal targa sumieniem narodowym. Bo Wyspiański po spra
Tytuł oryginalny
"Jest tyle sił w narodzie..."
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 242