"Okudżawa - Błękitny człowiek" w reż. Romana Kołakowskiego w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Bułat Okudżawa, podobnie jak Edith Piaf, Włodzimierz Wysocki, Charles Aznavour czy Jacques Brel - choć dzieli ich estetyka twórcza i wykonawcza - jest już mitem. Stał się nim jeszcze za życia. A mit, jak wiadomo, trudno zagrać. Niełatwo zagrać Okudżawę także i z tego powodu, że przecież niewiele jest osób - przynajmniej w średnim i starszym pokoleniu - które nie znałyby jego słynnej "Modlitwy", "Piosenki o butach", "Wybaczcie piechocie", "Piosenki o niebieskim baloniku", "Arbacie, mój Arbacie" i wielu innych. A pamiętając i pieśni poety, i jego autorską interpretację tych pieśni, nie sposób uciec od porównań. I choćby spektakl był nie wiem jak porywający, a wykonawcy osiągali najwyższy poziom artystyczny, "niebezpieczeństwo" porównania z autorskim oryginałem zawsze istnieje, dopóki w pamięci będziemy mieć sylwetkę tego gruzińsko-ormiańskiego barda z gitarą w ręku pośrodku pustej sceny, a w uszach dźwięczeć nam będzie jego charak