"Kazimierz i Karolina" w reż. Jana Klaty w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Rafał Węgrzyniak w Odrze.
W grudniu 2002 w Teatrze Kameralnym we Wrocławiu jan Klata - po pięciu sezonach uprawiania innych profesji - wyreżyserował w ramach Euro Dramy warsztatową prapremierę swego dramatu "Uśmiech grejpruta". Choć dysponował ograniczonymi siłami i środkami, podjął wówczas desperacką walkę o zaistnienie w polskim teatrze. Wprawdzie jego spektakl - osnuty wokół oczekiwania mediów na śmierć Jana Pawła 11 - wywołał nieporozumienia i dość szybko został zdjęty z afisza, ale reżyser wkrótce zaczął otrzymywać propozycje od dyrektorów innych scen: w Wałbrzychu, Gdańsku, Krakowie i Warszawie. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić polski teatr ostatniej dekady bez przedstawień Klaty - mającego własny styl i ton katolickiego postmodernisty. Przede wszystkim zainicjował on odrodzenie teatru politycznego czy społecznego, uprawiając go zresztą z pozycji chrześcijańskich i prawicowych, jak w "H." granym w zdewastowanej Stoczni Gdańskiej jako miejscu narodzin ruchu Soli