- Kiedy już odszedłem z Legnicy, dostałem mnóstwo propozycji - wspomina MAREK SITARSKI, dziś aktor Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. - I film się trafił, i mnóstwo nagród.
Dlaczego jeden z najlepszych legnickich aktorów gra dziś w innym teatrze? - Postanowiłem zmienić coś w swoim życiu. Jest tak, że albo komuś coś odpowiada, albo nie. W legnickim teatrze są osoby, które dostają ciekawsze zadania, grają. Jak człowiek występuje na scenie, to się przy tym rozwija, dostaje za to godziwe wynagrodzenie i wie, że to, co robi, ma sens. W pewnym momencie stwierdziłem, że w Legnicy już nie zrobię postępów. Dostawałem propozycje, które aktorsko mi nie odpowiadały, nie posuwały mnie do przodu. A rzeczy, które robiłem, takie jak recitale, miały krótkie nogi. Recital "Liście" zagrałem kilka razy. Cieszę się, że została wydana z tego płyta. "Smażone pomidory", drugi recital, muzycznie inny, tworzyłem dwa, trzy miesiące, a zagrałem raptem cztery spektakle. Okazała się więc, że szkoda było mojej pracy. Czy można pana jeszcze spotkać w Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej? - W Legnicy nie gram już ani na bieżąco, a