"Hedda Gabler" w reż. Eweliny Pietrowiak w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Recenzja Joanny Kapicy-Curzytek w Akademickim Radiu Index.
"Hedda Gabler", choć nie tak dobrze znana jak "Nora", bez wątpienia należy do najlepszych sztuk Ibsena. W czerwcu jej premiera w reżyserii Eweliny Pietrowiak, odbyła się w Lubuskim Teatrze. Tytułową postać zagrała Marta Frąckowiak, wieńcząca tą rolą swój pierwszy rok w pracy w teatrze. Ewelina Pietrowiak, w jednej osobie reżyser i scenograf przedstawienia - postawiła na współczesną oprawę spektaklu, podkreślając tym samym, iż pytania stawianie przez Ibsena są nadal aktualne również dla widza w XXI wieku. Opowieść o Heddzie można zacząć słowami: w złotej klatce żyła sobie młoda kobieta... Właśnie wróciła z mężem Jrgenem Tesmanem (Marcin Wiśniewski) z sześciomiesięcznej podróży poślubnej i w nowo urządzonym domu zaczyna codzienne życie. Małżeństwo Heddy zaczęło się od żartu, nieprzemyślanych słów, można wręcz rzec - od typowego błędu opełnianego przez niedoświadczone dziewczęta, jakim jest brak rozróżnienia mię