"Cyganeria" Giacomo Pucciniego w reż. Marii Sartovej w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.
. Maria Sartova przywołuje na scenie białostockiej opery paryską bohemę lat dwudziestych Są wyraziste stroje, pełna rozmachu scenografia i niezwykle dynamicznie grająca orkiestra Cyganerią, bohemą, zdaniem reżyserki Marii Sartovej, można być wyłącznie w Paryżu. I właśnie do Paryża przenosi widzów ta "najbardziej francuska z włoskich oper". W pierwszym akcie poznajemy "czterech muszkieterów kultury". Poeta, malarz i filozof w wieczór wigilijny próbują się rozgrzać w nieogrzewanym pomieszczeniu, na którymś z pięter wyjątkowo obskurnej rudery. Nie udało się sprzedać filozoficznych dzieł, szkoda byłoby porąbać na opał krzesło, zatem... palą rękopis. Co tak skwierczy? Sceny pocałunków. Widać, że pretendujący do sławy artyści żyją chwilą. Symboliczne spalenie dzieła otwiera szerokie pole do interpretacji. Czy to młodzieńcza głupota, czy zadufanie, że jest się w stanie stworzyć coś doskonalszego, a może bolesne dla autora ręk