Podczas benefisu Kwiatkowskiej w Teatrze im. J.Słowackiego artystka, jak zawsze skromnie, próbowała nam udowodnić, że" nie jest tego pewna". Wjechała na scenę dorożką, którą w zastępstwie "zaczarowanego konia" ciągnęli przyjaciele- artyści z Warszawy i Krakowa: Ewa Gołębiowska- Makomaska, prezes ZASP Krzysztof Kumor, Jacek Kawalec, popychała Marta Bizoń, a kwit honoracyjny dowiózł na rowerze "postillon amour" Jacek Wójcicki - pisze Wojciech Markiewicz w Temi.
Jesień kojarzy się nam zazwyczaj ze wspominkami, więc przypomnieć wypada dobrze pomyślany kiedyś w Tarnowie koncert poświęcony wielkim, nieobecnym tarnowianom p.t."Królewskie mają milczenie...". Wśród nich znalazła się zmarła przed kilku laty, życząca dobrze tarnowskiej kulturze Anna Knapik. Tarnowski Teatr w następnych latach próbował nowej tradycji Jesiennych Salonów Sztuki: malarstwo, literatura, małe formy teatralne, muzyka prezentowane w formach bardziej klubowych niż wielkich wydarzeń cieszyły się dużą popularnością - małe jest piękne i zawsze znajdzie swojego amatora. Pamięć jednak czasem uwiera, a nie każdy potrafi wypłacić jej dług. Na szczęście pozostają pomniki, te przynajmniej mają większą trwałość. Wokół trwa "parada" wspominkowych tytułów, więc kolejny dotyczy filmu, a konkretnie nagrodzonego na tegorocznym Festiwalu w Gdyni obrazu Jacka Bławuta "Jeszcze nie wieczór". Chyba sprawiedliwie. Państwo muszą mi uwierzy�