Tak mocnego otwarcia teatralnego sezonu nie było od lat. Już pierwsze tygodnie przyniosą nowe spektakle Krystiana Lupy, Renégo Pollescha, Grzegorza Jarzyny, Jana Klaty, Jerzego Jarockiego. Nad wszystkimi krąży widmo melancholii i niepokoju - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Nowy sezon za progiem, a na afiszach ani słowa o ekonomii, Balcerowiczu, problemach na kolei. Kryzys finansowy zepchnął artystów z toru "teatr polityczny" i skierował w stronę problemów egzystencjalnych. Po kilku latach zajmowania się kredytami, przemysłem artystycznym, rynkiem pracy i niesprawiedliwą redystrybucją dóbr nadszedł czas na miłość, nadzieję i marzenia o duchowości. Twórcy masowo emigrują z krainy danych statystycznych w stronę fantastyki i małego, domowego realizmu. Sprawdzają, co wynika z sytuacji, gdy ekonomia zawiodła. Czego jeszcze możemy być pewni, gdy nie zabezpieczają nas ani instytucje, ani długoletnie umowy? Czy gwarancję może dać drugi człowiek? A może zabezpieczy nas nasza własna pomysłowość i zaradność? Część reżyserów (Pollesch, Jarzyna) będzie więc szukać w uczuciach i więziach społecznych nowych zasobów pozwalających uporać się z impasem. Inni - jak Lupa czy Borczuch - spróbują przekonać widzów do