- Czuję się tak, jakbym brał udział w jakimś teatrze albo show, jakbym był na pograniczu jawy i snu. Mam wrażenie, że całe to zamieszanie nie dotyczy w ogóle mnie. Dopóki nie usłyszałem nagrania i swojego głosu, dopóty myślałem, że mnie w coś wrobiono i nie wiem zupełnie w co - mówi aktor Jerzy Zelnik.
Kamila Baranowska: Ma pan poczucie, że dał się nabić w butelkę? Jerzy Zelnik: Czuję się tak, jakbym brał udział w jakimś teatrze albo show, jakbym był na pograniczu jawy i snu. Mam wrażenie, że całe to zamieszanie nie dotyczy w ogóle mnie. Dopóki nie usłyszałem nagrania i swojego głosu, dopóty myślałem, że mnie w coś wrobiono i nie wiem zupełnie w co. Manipulacja wydawała mi się tak ewidentna, że w pierwszej chwili zacząłem się śmiać. Do głowy mi nie przyszło, że ktokolwiek da temu wiarę. Sporo ludzi dało temu wiarę i wybuchła niemała afera. - Przecież od razu na tym nagraniu słychać, że pytania zostały doklejone, bo odpowiedzi dotyczą zupełnie czegoś innego niż pytania. Poza tym to chyba oczywiste, że gdyby zadali mi pytania takie, jakie można usłyszeć na tym zmontowanym nagraniu - o jakieś czarne listy PiS i wysyłanie na emeryturę tych, którzy nie głosowali na Andrzeja Dudę - to natychmiast rzuciłbym słuchawką.