- Pomyślałem, że udział w tym filmie może zmienić coś w moim własnym życiu, spowoduje, że zacznę inaczej myśleć - wspomina w rozmowie z PAP aktor Jerzy Walczak, który zagrał w nagrodzonym Złotym Globem i nominowanym do Oscara węgierskim filmie "Syn Szawła".
PAP: Akcja "Syna Szawła" toczy się podczas II wojny światowej w Auschwitz, bohaterami są więźniowie należący do Sonderkommanda, oddziału złożonego głównie z Żydów, których Niemcy zmuszali do prac m.in. przy usuwaniu ciał osób zamordowanych w komorach gazowych. W jakich okolicznościach znalazł się pan w obsadzie? Podobno, poszukując aktorów, twórcy filmu skontaktowali się z Teatrem Żydowskim w Warszawie, gdzie występuje pan od ponad 30 lat. Jerzy Walczak: Rzeczywiście, zostaliśmy poinformowani - co było jednocześnie propozycją współpracy - przez reżysera Laszlo Nemesa i producentów filmu z Węgier, że szukają aktorów, m.in. takich, którzy znają jidysz. Zostałem zgłoszony jako jedna z kilku osób. Zacząłem prowadzić z twórcami filmu rozmowy telefoniczne, potem rozmowy drogą mailową, a w końcu spotkałem się z reżyserem w Warszawie. Na tamtym etapie nie wiedziałem dokładnie, o czym opowiadać będzie film. Dopiero później dow