Teatr Dramatyczny wystawił "Jenny" Caldwella w adaptacji Zofii {#os#2936}Jaburkowej{/#}. Oswoiliśmy się już z tym zalewem adaptacji, który ogarnął nasze sceny; mimo utyskiwań krytyków zjawisko okazało się trwałe, oczywista bowiem jest jego geneza: sięgając po teksty, które w założeniu nie były dla sceny przeznaczone, teatry idą nie za głosem mody, ale usiłują - z lepszym lub gorszym rezultatem artystycznym - wyrównać pewne, coraz to dotkliwsze niedobory dramaturgii. Czasami jest to tylko kwestia braku świeżego, atrakcyjnego repertuaru, a głośny tytuł ma po prostu ściągnąć publiczność, częściej - w grę wchodzi potrzeba podjęcia pod kostiumem lub wprost tych problemów, które w dramaturgii współczesnej nie znajdują dostatecznie dobitnego wyrazu. W tym wypadku - czego najlepszą ilustracją poczynania {#os#835}Hanuszkiewicza{/#} - pierwowzór bywa dość swobodnie przekomponowywany, a na scenę, trafia tylko to co bezpośred
Tytuł oryginalny
Jenny i Eichlerówna
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura Nr 22