Pełne skojarzeń, metaforyczne, a nade wszystko mistrzowsko napisane - inaczej o sztukach Elfriede Jelinek się po prostu nie mówi.
O czym jest "Babel", trudno w kilku słowach wytłumaczyć nawet reżyserce Mai Kleczewskiej. - O śmierci w rozmaitych kontekstach, o wojnie - mówi. - Jest obrazem tych, którzy każdego dnia od nowa muszą zmagać się z piętnem śmierci, żałoby. Na przykład matki, która straciła syna. Znamienne, że tekst Jelinek liczy sobie osiemdziesiąt stron i nie zawiera żadnych wskazówek. - Choć w ten sposób autorka uwalnia nas od schematu, na początku byliśmy zgubieni. W tekście nie ma ani centralnej postaci, ani centralnej sceny. Podstawowe założenie jest takie, że do końca nie wiadomo, kto co mówi. Musieliśmy dokonać wyboru scen i stworzyć cały szkielet sami. Stanęliśmy przed wyzwaniem przełożenia na język teatralny sztuki, której konstrukcja jest "antyteatralna - mówi Maja Kleczewska i nie ukrywa, że praca z tekstem na początku była trudna. - Obcowanie z twórczością Elfriede Jelinek to obcowanie z tekstem najwyższej próby. Nie da się wprost, bez prz