180 tysięcy miała kosztować najnowsza produkcja Teatru Dramatycznego im. Norwida. Kiedy okazało się, że tyle pieniędzy nie będzie, twórcy zadowolili się niższą kwotą.Zdaniem radnego Cezariusza Wiklika, szefa komisji kultury, sportu i turystyki w radzie miejskiej, teatr jeleniogórski wszedł w sieć tak zwanej spółdzielni, grupy twórców zarabiających spore pieniądze na produkcjach w teatrach lokalnych.
- Jest to grupa kilkunastu młodych osób, które się nawzajem wspierają i rozprowadzają. To młodzi reżyserzy, wycinający zgniliznę starego, tradycyjnego teatru i kilku krytyków. Mają też wsparcie w Ministerstwie Kultury. Funkcjonują w ośrodkach lokalnych, gdzie krytyków i znawców teatru jest niewielu - mówi radny. - Oni też powodują, że z teatru znika klasyka, bo nie mają na jej wystawianie pomysłu. Nie szukają pracy w dużych ośrodkach, bo tam nikt nie chce ich nowatorskich pomysłów. Nagły przypływ sympatii do jeleniogórskiej sceny w środowisku teatralnym według mnie z tego między innymi wynika - dodaje. Dowód? - "Sztuka dla dziecka" [na zdjęciu] miała kosztować 180 tysięcy złotych. Gdy okazało się, że takich pieniędzy nie będzie, reżyser i reszta ekipy powiedziała, ok. niech będzie 130 tysięcy. Pytanie: to na co miało pójść te 50 tysięcy? - mówi C. Wiklik. Przypomnijmy, że kilka tygodni przed prapremierą miasto dołożył