W budynku Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze znaleziono dziś rano zwłoki 27-letniej kobiety i 60-letniego pracownika ochrony. Zmarła kobieta to harfistka, która miała zagrać w dzisiejszym wieczornym koncercie "Muzyczne pary". Prokuratura potwierdziła już, że to podwójne morderstwo.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, policja poszukuje mężczyzny mogącego mieć związek z zabójstwem. Makabrycznego odkrycia dokonano po godz. 7 rano, gdy muzycy próbowali wejść do budynku filharmonii, ale portier nie otwierał im drzwi. Na miejsce wezwano strażaków. - Wybiliśmy szybę i weszliśmy do środka. Istniało podejrzenie, że ochroniarz, który zwykle otwierał drzwi, zasłabł - mówi Andrzej Ciosk, rzecznik prasowy jeleniogórskich strażaków. Niedaleko wejścia w kałuży krwi znaleziono ciało ochroniarza. Zwłoki młodej harfistki odkryto w innym pomieszczeniu. Jak się dowiedzieliśmy, kobieta przyjechała na koncert z Warszawy, mieszkała w pokoju gościnnym w budynku filharmonii. - Jestem w szoku. Jeśli potwierdzi się, że był to napad na filharmonię i podwójne morderstwo, będziemy mieli do czynienia z dramatem, jakiego jeszcze w polskiej kulturze nie było - mówi dyrygent Mirosław Błaszczyk, który miał wystąpić dziś wieczorem