"Turnus mija, a ja niczyja" w reż. Cezarego Tomaszewskiego w Teatrze w im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Operetka i sanatorium stanowią dobraną parę, o czym przekonać się można w Teatrze w Krakowie im. Słowackiego. W jego repertuarze znalazł się spektakl "Turnus mija, a ja niczyja" w reżyserii Cezarego Tomaszewskiego. To twórca, który potrafi zrobić sztuczne oddychanie najbardziej martwym utworom i gatunkom, dzięki czemu łapią one współczesny oddech. Tym razem się udało ożywić operetkę jako opowieść snutą wokół Erosa i Tanatosa, seksu i śmierci, rozpaczliwym poszukiwaniem uczucia i samotnością. A Tomaszewski ocucił ją w... sanatorium. Tam właśnie bowiem pojawia się grupa biznesmenów, którzy w pewnym momencie zmieniają się w zbieraninę seniorów z problemami zdrowotnymi i emocjonalnymi. Swoimi umiejętnościami służy im prof. dr Józef Dietl (Rafał Szumera, znakomicie odnajdujący się w roli doktora-narratora) i zasadnicza siostra Wanda (Katarzyna Zawiślak-Dolny z kolejną świetną rolą na koncie). Cezary Tomaszewski bawi się konwencją. C