"Postać" w reż. Joanny Grabowieckiej w Teatrze Masquera, gościnnie w Teatrze KTO w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Przyłaził zawsze o zmierzchu i zawsze w filcowych kapciach. Pukał w okno, mysio czmychał w szparę uchylonych drzwi, z gazetowym tobołkiem pod pachą sunął przy ścianie przedpokoju i bez słowa tężał w rogu kuchni, bezbłędnie poza świetlnym kręgiem lampy. Matka wolno wyciągała z tobołka małe, sine czapki z mięsa, a ojciec i ja nie mogliśmy się nadziwić, co też Bekon ma w sobie, jak bardzo dziwny sekret skrywa w czeluściach głowy, że jest tak dziwacznie maleńki. Nie, wcale nie o fizykę szło. Franek Bekon był kolosalny. Nie szło o masę, szło o coś subtelniejszego, o ten tik wewnętrzny, co powodował, że każdemu przejawowi życia Franka Bekona - gestowi, krzykowi, szeptowi, mrugnięciu, uśmiechowi, łzie, minie - sam Franek Bekon zdawał się być zbędny. Nawet gdy na rytualne ojca mego zaproszenie do szkła, rytualnie odpowiadał: "z panem, panie Karolu, zawsze" - wychodziło na to, że głosowi niepotrzebne jest gardło. Namiętnościom Franka B