EN

5.06.2011 Wersja do druku

Jedno

- Jestem uczennicą Krystiana Lupy, on uczy fenomenalnej moim zdaniem metody zasiewania w sobie nowych bytów. Kiełkuje w aktorze taka roślinka, ciągnie z niego soki, ale i daje powietrze do grania. Przy ciężkich rolach okazuje się nieraz drapieżnym chwastem, który aktor karczuje z siebie długo po premierze, bo postać rozrasta się w nim w niekontrolowany sposób. Na to trzeba uważać. Jestem zwolenniczką profesjonalnego podejścia do zawodu - jeśli za sprawą, danej roli doświadczam czegoś głęboko, to świetnie, nie chcę jednak, by nowa artystyczna tożsamość wyparła moją własną - mówi aktorka MAJA OSTASZEWSKA.

Skupiona na swoich wewnętrznych przeżyciach, ale uważna w kontakcie z otoczeniem. Rozchwiana emocjami na scenie i wyciszona w strefie prywatnej. Nasycona miłością, chociaż świadoma, że to stan niemożliwy. Córka liberalnych rodziców, która dla swoich dzieci chce być matką, a nie kumplem. Aktorka, która gra u największych reżyserów, a równolegle podśmiewa się z kolegów opętanych manią wielkości. Ekstatyczna pragmatyczka. Maja Ostaszewska to kalejdoskop emocji, fascynujący wielogłos, w który warto się wsłuchać. Hanna Rydlewska: Lubisz ciszę? - Bardzo, zwłaszcza ostatnio, kiedy tyle wokół mnie dźwięków. Jako mama dwójki dzieci tonę w muzyce codzienności. Cisza jest dla mnie luksusem. Od kilku lat sytuacja, w której w domu panuje cisza, a ja mogę położyć się na chwilę z książką, jest wyjątkowa. Lubię też ciszę w pracy, w teatrze. Uwielbiam pauzę, to, co wydarza się między słowami. Urszula Jabłońska; Jak sobie ten luksus ci

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jedno

Źródło:

Materiał nadesłany

Exklusiv Nr 4 / 04.2011

Autor:

Hanna Rydlewska i Urszula Jabłońska

Data:

05.06.2011