"Nie uchodzi, nie uchodzi, czyli Damy i huzary" - brzmi tytuł spektaklu. Rozszerzenie tytułu powstało stąd, że uzupełniono tekst o piosenki (20) reżysera Macieja Wojtyszki. Sprawiły one, że komedia stała się raczej jakby tzw. śpiewogrą. Z konieczności - dokonano też małych skrótów w dialogach. Czy to uchodzi, żeby Fredrze dopisywać piosenki? Przecież sam, kiedy chciał, też je pisał i wplatał w tekst. Dowodem - choćby "Nowy don Kiszot, czyli sto szaleństw", albo "Nocleg w Apeninach". Cóż, można i tak, zwłaszcza że śpiew, muzyka i taniec w spektaklach, przede wszystkim komediowych, cieszą się dziś wielkim powodzeniem. Niektóre piosenki, dopisane w Teatrze Śląskim do Fredry (muzykę i aranżację opracował Jerzy Derfel), podobały się widzom bardzo. Na przykład piosenka o Grzegorzu (oblężonym przez trzy "Gracje" - Zuzię, Fruzię i Józię). Albo piosenka o sercu siostry (przykład tzw. terroru psychicznego i szantaż
Tytuł oryginalny
Jednak - uchodzi!
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość Niedzielny nr 15