Spektakl Tadeusza Kantora "Wielopole, Wielopole..." wymaga być może nie recenzji, ale opisu. Powiem od razu, że taki opis jest możliwy, aczkolwiek trudno byłoby, a nawet nie należało tłumaczyć, komentować symbolu za symbolem, sekwencji za sekwencją. Większość tych symboli, nawet gdy nie akceptujemy ich funkcji (np. zbyt częste, zbyt nachalne odwoływanie się do symboliki krzyża, czyniące zeń w końcu tylko przedmiot), można odczytać bez trudu. A nawet te, które się wikłają, nie przesłaniają podstawowego przesłania myślowego spektaklu lub przynajmniej zarysów scenariusza. Nie zaprzeczy temu nawet najżarliwszy spośród przeciwników teatr Kantora,a myślę, że pojawienie się "Wielopola" w telewizji przysporzyło temu teatrowi przede wszystkim przeciwników. Licząc się z tym faktem, nie osądzam krytycznie czy ironicznie samego spektaklu, ani jego przeciwników. Zwracam uwagę na kulturotwórczą rolę telewizji. Przywykliś
Źródło:
Materiał nadesłany
Antena