Jaki ten świat jest zły. W akcie protestu przybiję sobie dłoń do ściany - o "Pasji" w reż. Zbigniewa Brzozy w Teatrze Studio pisze Ewa Hevelke z Nowej Siły Krytycznej.
Peter Turrini jest jednym z najbardziej wyrazistych autorów XX wieku. Nie owija swoich przekonań w bawełnę. Zbigniew Brzoza natomiast, jego największy polski fan-reżyser, przylizał "Szatana i śmierć", zrobił im przedziałek na głowach i ustawił do fotografii. "Ku pamięci - Zbigniew Brzoza, kiedyś dyrektor". Tym spektaklem bowiem artysta żegna się z Teatrem Studio. Dramatycznie, z "Pasją" reżyser dał się ukrzyżować. Ale to nie jest wydarzenie na miarę epoki. Po tym spektaklu myśli się raczej - dobrze, że epoka Brzozy w Studio się kończy. Z całego przedstawienia najlepszy jest reklamujący go plakat. Więcej mówi o problemie niż on sam przez półtorej godziny. Afisz jest fragmentem obrazu Hieronima Boscha "Chrystus niosący krzyż". Jak Jezus, tak długowłosy, ascetyczny ksiądz Krzysztof (Janusz Stolarski) otoczony jest nikczemnikami. Ktoś kogoś zamordował, ktoś kogoś zgwałcił, ktoś oszukał, ktoś wykorzystał, ktoś skrzywdził. Na tym tle Br