Mikołaj Grabowski nie mógł nie zrobić "Obozu wszystkich świętych", bo to powieść jakby specjalnie dla niego napisana: jeszcze jeden obraz Polski i Polaków pokazany w krzywym, szyderczym zwierciadle. Linia Gombrowicza, linia "Trans-Atlantyku", Tadeusz Nowakowski poza tę linię nie wyszedł i niczego specjalnie nowego nie odkrył. Jeszcze raz powtórzył, że od Polski nie można uciec: każdego, kto odważy się szukać swojej indywidualnej wolności, Polska prędzej czy później dopadnie i spęta. Grabowski też nie wyszedł poza Gombrowicza, a nawet powiedziałbym, że gombrowiczowskim uczynił to, co u Nowakowskiego jest własne, to znaczy powieściowej obyczajowości i psychologii narzucił formę o bardzo ostrych, karykaturalnych konturach. W ten sposób prześmiewczy, ale jednak wielowymiarowy realizm prozy został sprowadzony do jednej, szyderczej i groteskowej kreski. Ludzie marudzą. Ale to się ogląda. Przedstawienie grane jest gdzieś na zasceniu Teatru im. S
Tytuł oryginalny
Jedną kreską
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 6