"Gałązka rozmarynu" Nowakowskiego w nadchodzącym sezonie stanie się zapewne jednym z głównych utworów, którymi teatry nasze zechcą uczcić siedemdziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości. Sztukę tę zapowiada wiele scen, a fakt, że z okazji tej rocznicy nie potrafimy znaleźć w repertuarze pozycji ciekawszych literacko i artystycznie, pozostawiam bez komentarza. Wystawiając "Gałązkę rozmarynu" teatr radomski nie udawał, na szczęście, że prezentuje szczególnie ambitne przedsięwzięcie. Realizując tę ramotkę o nader wątłych wartościach literackich, zaproponował swoim widzom przedstawienie wspominkowo-rozrywkowe, z nutką patriotycznego sentymentu. Zygmunt Wojdan trafnie skomponował widowisko, pomysłowo ustawił sytuacje sceniczne, dobrze obsadził poszczególne role. Dzięki temu fresk o legionowym zrywie ma zarówno inscenizacyjny rozmach, jak i przekonujący wyraz aktorski. Aktorstwo w "Gałązce rozmarynu" nie wyma
Tytuł oryginalny
Jeden sezon w Radomiu (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 11