"Cosi fan tutte" w reż. Grzegorza Jarzyny w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Joanna Targoń w Didaskaliach.
Jarzyna dużo namieszał w operze Mozarta i Da Pontego. Mozartowi powycinał sporo muzyki (zwłaszcza w akcie II), a u Da Pontego zmienił - czy też mocno zmodyfikował - temat. W wypadku tej opery trudno zresztą mówić o rozdzielności muzyki i libretta - tak ściśle są ze sobą złączone. Złączone i splątane jak bohaterowie opery, czwórka kochanków lokujących swe uczucia - gdzie? Właściwie nie wiadomo już gdzie, bo nie wiadomo, co jest tu prawdą (uczuć), a co fałszem. Kogo kocha Fiordiligi, kogo Dorabella. i czy Ferrando i Cuglielmo naprawdę martwią się tym, że siostry skłonne są ulec temu niewłaściwemu, czy też jednak odczuwają satysfakcję zdobywcy? A może i subtelniejsze uczucia? Cała intryga "Cosi fan tutte" - zakład, przebranie, uwodzenie, rozpoznanie - tylko z pozoru jest prosta. Z pozoru - bo pod powierzchnią zabawowej intrygi kryją się całe pokłady powikłanej psychologii. Jak to w komedii z przebierankami, równie niebezpiecznymi, jak ku