"Czarodziejski flet" w reż. Achima Freyera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Piszą: Teresa Grabowska i Józef Kański w Trybunie.
Znany wioski pisarz Luigi Pirandello stworzył w 1921 roku oryginalnie pomyślaną sztukę pt. "Sześć postaci scenicznych w poszukiwaniu autora". W naszych zaś czasach pewien cieszący się znacznym rozgłosem niemiecki reżyser wymyśla sześć rożnych inscenizacyjnych wersji "Czarodziejskiego fletu" Mozarta, realizując je kolejno w różnych miastach Europy, a ostatnią z nich, w ramach Roku Mozartowskiego, uszczęśliwiając Warszawę. Można by go było pewnie uznać za geniusza, gdyby za każdym razem odnajdywał w dziele genialnego salzburczyka jakieś nowe, niedostrzegane dotąd myśli oraz szczegóły akcji; bieda jednak w tym, że fantazyjne pomysły owego reżysera -przynajmniej tutaj - niewiele mają wspólnego z treścią wystawianej opery, a jeszcze mniej z duchem pełnej szlachetności i finezji muzyki Mozarta Oto więc, dla przykładu, piękny i dzielny książę Darnino stał się w owej warszawskiej inscenizacji małym Murzynkiem o zabawnie sterczących kępkach