Nie pisaliśmy długo, fakt, no i co z tego? Przedwczesna była radość fałszywych przyjaciół Szołbiznesu, niepotrzebny smutek prawdziwych wrogów. Z nami odwrotnie niż mówi przysłowie: dłużej przeora niż klasztora. Twarda z nas sztuka, nie do zdarcia. Nie byliśmy w najlepszej formie, to prawda, naszą działkę uprawiała Szara Eminencja (dokładnie - ruda), ale powoli wracamy do normy i na łamy trzymając się maksymy, co jej użyczył nam po przyjacielsku prof. Aleksander B. (Sasza, wybacz niedyskrecję): -Jedyny sposób na chorobę, to świadomość; jeśli rano udaje ci się wstać i utrzymać w pozycji prostopadłej do podłogi masz prawo optymistycznie patrzeć w przyszłość, przed tobą jeszcze jeden cały dzień do zaliczenia, trzeba sobie wysoko cenić tę niecodzienną perspektywę. Z tą myślą włączamy się w nurt i podłączamy do zgodnego chóru prasy stołecznej, która wyśpiewała słuszny pean na cześć Agencji Koncertowej oddziału warszawskiego
Tytuł oryginalny
Jazz dla dzieci, Stańko dla dorosłych
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki nr 11