"Szklane paciorki. Gra. Rozpoznanie." wg Hermana Hesse w reż. Małgorzaty Warsickiej. Pisze Magda Huzarska-Szumiec w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Wokół szalał nazizm, a Herman Hesse, siedząc w domu w miarę spokojnej, neutralnej Szwajcarii, pisał "Grę szklanych paciorków". Uciekając od rzeczywistości tworzył alternatywną przestrzeń świeckiego zakonu Kastalii, gdzie absolwenci szkół elitarnych rozwijają się duchowo i naukowo, na przekór normalnemu światu, zajmując się zupełnie niepraktycznymi z punktu widzenia zwykłych ludzi sprawami, jak na przykład średniowieczne madrygały. Czołowe znaczenie ma dla nich muzyka jako jedna z najbardziej abstrakcyjnych sztuk, która jest tu syntezą dokonań całej kultury. A najwyższym jej wyrazem jest prowadzona przez mistrzów i wciąż rozwijana tytułowa gra szklanych paciorków. Jej skomplikowane zasady trudno opisać w kilku zdaniach. Jeszcze trudniej przenieść je do teatru, na co odważyła się reżyserka Małgorzata Warsicka, razem ze scenografem Marcinem Chlandą, choreografką Anną Nowicką i kompozytorem Karolem Nepelskim. I choć nie uważam spektaklu