Wszyscy chyba wiemy, jak to niestety z konkursami bywa.
- pisze w nowym felietonie Alina Czyżewska.
Czasem nie wygrywa najlepszy, najlepsza dla teatru, ale ktoś, kto się z jakichś powodów - i to nie artystycznych - podoba tej lub innej władzy. Wiemy, że często dużą rolę grają czynniki pozamerytoryczne - czasem koneksje polityczne, czasem znajomości, a czasem nazwisko, a czasem przynależność do kręgu "krewnych i znajomych królika". Wiemy, że głosy środowisk społecznych w ramach komisji giną, kiedy głosy przedstawicieli organów władzy "się dogadają" (5 głosów przeciw 4 - żadna merytoryczna dyskusja nie jest potrzebna ani możliwa). Oczywiście, czasem linie "dogadania" przebiegają w innych kierunkach - i nie zawsze jest to kierunek mający na celu dobro instytucji. Wiemy, że czasem komisje mają jak najlepsze intencje, ale różne wizje w obrębie ich członków i członkiń - i w efekcie powstaje zgniły kompromis. Wiemy też, że czasem jeden głos rozsądku bywa tłumiony, czasem to głos zwracający uwagę na nieprawidłowości, ale jego uw