"Galapagos" w reż. i chor. Aleksandra Sobiszewskiego we Wrocławskim Teatrze Pantomimy. Pisze Magda Podsiadły w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Wyreżyserowana przez Aleksandra Sobiszewskiego opowieść o rodzinie hodowców legwanów i ich nieudanym synu odludku obiecywała wiele. Obietnicy nie udało się spełZ premierowego spektaklu "Galapagos" pozostały jednak we wdzięcznej pamięci zaledwie trzy rzeczy. Po pierwsze: genialna scena z przebłyskiem geniuszu aktorskiego Aleksandra Sobiszewskiego. Mowa o pierwszym pojawieniu się na scenie ojca głównego bohatera. W tej scenie Sobiszewski, o zniekształconym ciele, upiornym wyglądzie, w gumowej masce na twarzy, to hodowca, który z wolna upodabnia się do swych podopiecznych. Wkracza na scenę z młynkiem w rękach. Słychać odgłos mielenia, który jest zarazem sygnałem pory karmienia gadów, sygnałem zagrożenia, symbolem upływu czasu. Dla syna (Mariusz Sikorski) to znak, że nadchodzi toksyczny ojciec, który zagraża jego samotności, wewnętrznemu spokojowi, kruchej egzystencji jego marzeń. Dla zwierząt - zaproszenie do karmienia, a zarazem zapowiedź przysz