"Sędziowie" w reż. Jerzego Stuhra w PWST w Krakowie. Pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.
Niesamowite rzeczy dzieją się w krakowskiej szkole teatralnej. Po ciekawym eksperymencie Miśkiewicza z Brechtem teraz rektor Stuhr daje lekcję czytania Wyspiańskiego. W swojej demonstracyjnie nienowoczesnej inscenizacji zachowuje melodię frazy "Sędziów", wmyśla się w odnalezione w dramacie sytuacje, maluje sceniczne obrazy w postrzępionych nikłym blaskiem latarni ciemnościach, jakby kopiował de La Toura. Dłubie w psychologii i detalach. Oto Samuel (Wiktor Loga-Starczewski) zamyka pośpiesznie drzwi na klucz za bijącymi się Natanem i Urlopnikiem, żeby jego delikatny syn Joas niczego nie zobaczył; niech zlo zostanie po tamtej stronie. Oto przez chwilę w karczmie raczy się gorzałką ksiądz z pobliskiej parafii, oto zastrachane dziewczyny prowadzone przez Natana do miasta nawet nie tkną postawionego przed nimi piwa, bo nie wierzą, że jest darmowe. Zbrodnia u Stuhra zdarza się w mroku nocy, w długich ciemnościach, kiedy Bóg śpi. Ale starotestamentowa odpłat