"Jaskinia" wg scenariusza i w reż. Arka Tworusa w Studio Teatrgalerii w Warszawie. Pisze Aleksandra Majewska w Teatrze dla Was.
Jednymi z moich ulubionych recenzji teatralnych do podczytywania oprócz - rzecz jasna - Jana Kotta i Konstantego Puzyny są recenzje Piotra Gruszczyńskiego (obecnie dramaturga Teatru Nowego) zebrane w książce "Ojcobójcy". W jednej z nich pisze o "Śnie zimowym" w reżyserii Warlikowskiego i stwierdza tam coś, co mocno utkwiło mi w pamięci; obserwacja niezwykle celna, dotycząca przełamywania iluzji scenicznej. Gruszczyński zauważa, że w spektaklu Warlikowskiego "ani razu jednak nie odsłania się kulis, bo machina sceniczna jest przecież machiną iluzji, a opowieść musi brzmieć jak najprawdziwiej, by mogła wciągnąć i wzruszać słuchaczy". Nie traktuję tego oczywiście jako prawdy absolutnej (i zapewne autor recenzji to zdanie również odnosił do tego konkretnego wystawienia), ale właściwie często okazuje się, że taki sceniczny zabieg zaproszenia widza za kulisy rzeczywiście wybija go z opowieści i nie wnosi przy tym żadnych wartości dodatkowych. Jest pu