Aktorzy nie dość wciągają nas w klimat małżeńskiego znużenia i zagrożenia obiecywanego w programie. Najwyraźniej reżyser tego nie wymagał. Szkoda. Czy tak urokliwi aktorzy powinni grać małżeństwo zblazowane przez czas, pozy, maski, codzienne rytuały odmierzane zużywanymi nićmi do zębów, butelkami alkoholu, paplaniną o korkach na drodze, pogodzie, pracy? Małgorzata {#os#9351}Biniek{/#} (Sara) wygląda jakby czas jej nie dotyczył. Tymczasem w "Kochanku" Harolda Pintera, czas dla Sary to monotonnie pracujący metronom; wróg, z którym musi w jakiś sposób się zmagać. Reżyser Andrzej {#os#6554}Chyra{/#} najwyraźniej o tym zapomniał. Tutaj trzeba obnażyć jakąś zmarszczkę na sercu bądź twarzy. Nie wiemy jak z sercem, ale twarz widzimy w foyer. Jej sceniczny i życiowy mąż Jan {#os#1503}Jankowski{/#}, choćby nie wiadomo, jakie założył gacie i zniszczone podkoszulki nie przekona do siebie w roli biurowego pokurcza. Za dobrze wy
Tytuł oryginalny
Jaś, Małgosia i kochanek
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta w Bydgoszczy Nr 246