"Jarmark cudów" w reż. Wiesława Hołdysa w Teatrze Mumerus w Krakowie. Pisze Magdalena M. Baran w portalu Kultura Liberalna.
"Niecodzienne zbiegowisko na śródmiejskim rynku" - ni to jarmark, no to sabat, dziadowska peregrynacja czy dusz zbolałych leczenie. Którędy diabeł wszedł, tedy i wyjść musi. Grozi więc rozpustnicy opętanej mnich na gałęzi się huśtający, co kropidłem strasząc, wyklinanie czyni. Na rynku wielkie na czary zapotrzebowanie. Zwołując tych z prawa i tych z lewa, "do mnie, do mnie" krzyczą kuglarze. Widzowie, niczym dzieci zaczarowane cudami średniowiecznego jarmarku, ku coraz to nowszym zabiegom odwracają głowy, w roześmianiu, w słów potoku rozedrganymi przebierając rękami. Tu z beczki czarownica zawoła, opodal teatrzyk Bidy z Nędzą się rozkłada, tam znów "szkaplerze, różańce, medaliki (...), kamfora, którą należy w wódce rozpuścić", księgo tajemne, a nawet sam rogaty w skrzyneczce, co wielce będzie wdzięczny za wypuszczenie. Zaklęć, zawołań masa cała. "Uczyń napar, wypij świeży / A świat w słowa twe uwierzy". A dalej proszek przeciw