Ponieważ to ja wymyśliłem tytuł do notatki, informującej o występie japońskiej śpiewaczki, Sumiyo Ender, w tytułowej partii "Halki" Moniuszki w Teatrze Wielkim, mam prawo użyć go do recenzji z tego przedstawienia. Było bardzo interesujące. Kilka autokarów przywiozło młodzież licealną, która pokrzykiwała, pogwizdywała i poklaskiwała, żeby zwyczajowo robić drakę. Do czasu! Zaczęło się przedstawienie - i Moniuszko wziął tę młodzież za twarz. Nikt nie śmiał, nawet pisnąć. Sam śledziłem tę "Halkę" z uwagą, i parę razy mrówki przebiegały mi po krzyżu. - A sprawiła to przede wszystkim wspomniana japońska śpiewaczka. Sumiyo Ender dysponuje ciemnym sopranem o znacznej sile i dość szerokiej wibracji, która tym razem mi nie przeszkadzała, bo śpiewaczka potrafi swym głosem wyrazić wszystko: od delikatnego liryzmu po tragizm obłąkania. Jej Halka była kobietą - nie dziewczyną - i to kobietą bezradnie przeżywaj
Tytuł oryginalny
Japonka Halką
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Codzienne nr 47