- Nie ma dla mnie znaczenia czy na widowni siedzi Papież, czy Grzegorz Brzęczyszczykiewicz z Chrząszczyrzewoszc (powiat Łękołody) - rozmowa z Januszem Krucińskim, aktorem musicalowym, w portalu musicalove.info.
Janusz Kruciński: Jedyna scena, na której czuję się "u siebie", to mój dom - scena życia! Maciej Gogołkiewicz: Jesteś "larciarzem"... to tam zaczęła się miłość do sceny, teatru? (LART - Studio Aktorskie w Krakowie). Janusz Kruciński: Właściwie "farciarzem". Ale uporządkujmy. Miłość do teatru zrodziła się jeszcze w liceum, jakoś w okolicach drugiej klasy. Zaczęło się od teatru dramatycznego. Potem zabawa w rockowe śpiewanie, aż wreszcie obejrzałem ekranizację "Jesus Christ Superstar" i zacząłem kombinować co zrobić, aby połączyć moje dwie fascynacje. W efekcie tych kombinacji, po nieudanej próbie dostania się do PWST w Krakowie, trafiłem do LART-u. Na dwa szczęśliwe lata. Szybko wszedłeś na scenę, rzekomo po pierwszym semestrze w Baduszkowej, dostałeś etat w Teatrze Rozrywki i zadebiutowałeś w "Oceanie Niespokojnym"? - Znów troszkę wyprostuję. "Baduszkową" zmuszony byłem porzucić po zaliczeniu pierwszego semestru. Musiałem