Los nie do pozazdroszczenia spotkał Edmonda Rostanda w warszawskiej Komedii. Nawet nie wpisano jego nazwiska na afisz "Cyrana de Bergerac", inscenizowanego równo sto lat po paryskiej prapremierze. Kolega po piórze, Ernest {#os#15105}Bryll{/#}, poklepał go tylko po ramieniu w programie: "czasami tęsknię do tej bajki, pewno inaczej niż mój poprzednik Rostand". Inaczej? Akcja ta sama, postacie też. Rymy, owszem, inne. Tyle że stareńki, naiwny przekład Marii Konopnickiej i Włodzimierza Zagórskiego, przez lata główna przeszkoda przy wznawianiu "Cyrana", na tle rymowanek Brylla brzmi całkiem atrakcyjnie i żywo. Do wypranego z dowcipu nowego libretta Piotr {#os#7439}Rubik{/#} napisał muzykę z ładnymi pojedynczymi arietkami, w sumie jednak monotonną. Całość Andrzej {#os#2570}Rozhin{/#} wyreżyserował jako pełne dłużyzn i sytuacyjnych sztamp ciężkawe widowisko, niezbyt zręcznie wpisane w niewygodną architekturę żoliborskiego teatru. Pośród nudnych zbiorów
Tytuł oryginalny
Janosik de Bergerac
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka Nr 22